Skip to content Skip to left sidebar Skip to footer

80. rocznica katastrofy amerykańskiego samolotu wojskowego w Trzemesnej

W niedzielę 13 października 2024 roku w Trzemesnej odbyła się uroczystość upamiętniająca 80. rocznicę katastrofy amerykańskiego samolotu wojskowego B-24 „Liberator”.

Samolot, który spadł na terenie miejscowości Trzemesna był amerykańskim czterosilnikowym bombowcem typu B-24 „Liberator”, należącym do 781 dywizjonu 465 grupy bombowej 15 Armii Powietrznej USA, której zadaniem było m.in. bombardowanie niemieckich rafinerii benzyny syntetycznej na terenie Oświęcimia i Blachowni.

Niedzielna uroczystość przygotowana była przez sołtysa Jerzego Łąckiego, Radę Sołecką w Trzemesnej oraz Koło Gospodyń Wiejskich w Trzemesnej. Historię katastrofy samolotu w Trzemesnej przybliżył Jakub Nowak, pracownik Muzeum Okręgowego w Tarnowie, a uczniowie Szkoły Podstawowej w Karwodrzy przedstawili program artystyczny. Odśpiewano Hymn Polski i złożono kwiaty pod pomnikiem upamiętniającym katastrofę.

Zaproszeni goście w swoich wystąpieniach podkreślali wartość pielęgnowania historii i organizacji tego rodzaju uroczystości. Następnie licznie zgromadzeni mieszkańcy Trzemesnej oraz Karwodrzy posilili się wojskową grochówką przygotowaną przez panie z KGW w Trzemesnej.

Historia katastrofy amerykańskiego samolotu wojskowego B-24 „Liberator”

Samolot, który spadł na terenie miejscowości Trzemesna w gminie Tuchów, był amerykańskim czterosilnikowym bombowcem typu B-24 „Liberator”, należącym do 781 dywizjonu 465 grupy bombowej 15 Armii Powietrznej USA, której zadaniem było m.in. bombardowanie niemieckich rafinerii benzyny syntetycznej na terenie Oświęcimia i Blachowni.

13 października 1944 r. po udanym nalocie maszyna dowodzona przez porucznika George’a Gainesa Jr. została trafiona przez niemiecką artylerię przeciwlotniczą w rejonie Oświęcimia. Nie mogąc powrócić do bazy we Włoszech ze względu na uszkodzenia silników, skierowała się w stronę linii frontu, by wylądować na terenach zajętych już przez Armię Czerwoną. W tych okolicznościach Amerykanie znaleźli się nad Tuchowem, gdzie miały miejsce dalsze wydarzenia.

Przerwany lot

Samolot został ostrzelany przez niemieckie stanowiska obrony przeciwlotniczej z okolic pobliskiego miasteczka Tuchów. Chwilę potem skręcił na północ i zakreślił na niebie szeroki łuk. Na oczach zgromadzonych ludzi zaczęły odrywać się od niego drobne punkty. Byli to ratujący się skokiem na spadochronach członkowie załogi. Samolot i opadających lotników widziały też dzieci ze szkoły znajdującej się w pobliskim dworze. Gdy tylko rozwinęły się czasze spadochronów, do kołyszących się pod nimi lotników zaczęli strzelać funkcjonariusze organizacji Todt, nadzorujący pracującą przy okopach ludność.

Bombowiec, zataczając łuk na niebie, zakręcił, kierując się w stronę wioski Trzemesna. Mieszkańców obserwujących rozwój wydarzeń ogarnął niepokój, czy ten wielki samolot nie spadnie na zabudowania wsi. Ludzie zaczęli uciekać. Samolot stopniowo obniżał pułap. Lecąc już nisko nad ziemią, zwalił dach jednej z chałup i później, stykając się z ziemią, z hukiem uderzył najpierw w niewielki garb terenu. Zatrzymał się dopiero u podnóża wysokiego wzniesienia nazywanego przez miejscowych Skałą. Wskutek uderzenia kadłub przełamał się w najwrażliwszym miejscu, tzn. tam, gdzie znajdowała się kulista wieżyczka dolnego strzelca.

Było to twarde lądowanie. Siła, z jaką uderzył w ziemię, była tak duża, że oderwał się od skrzydła jeden z silników. Samolot zaraz po zatrzymaniu zapalił się. W niebo strzelił wielki słup dymu. Okoliczni mieszkańcy z trwogą opuszczali domy, obawiając się pożaru. Pierwsi do wraku dotarli Niemcy w żółtawo-brunatnych mundurach organizacji Todt. Zabezpieczyli miejsce upadku samolotu i odpędzili tych, którzy mimo wszystko mieli odwagę się zbliżyć.

Losy załogi

Załogę bombowca stanowiło dziewięciu Amerykanów:

  • 1/Lt. George Gaines Jr (pilot i dowódca samolotu),
  • F/o. Murray Anthony Knowles (drugi pilot),
  • 2/Lt. Francis R. Clark (nawigator),
  • Sgt. Karl K. Brown (radiooperator),
  • Sgt. Thomas R. C. McNew (strzelec),
  • Sgt. Louis Joseph Deslatte (mechanik pokładowy),
  • S/Stg. Charles A. Murray (strzelec),
  • Sgt. Lawrence James Tiehen (strzelec),
  • S/Sgt. Edward J. Chapin (strzelec).

Ostrzeliwani przez Niemców skoczkowie lądowali rozproszeni w okolicy Tuchowa, Karwodrzy i Trzemesnej. Do niewoli od razu dostali się zraniony w prawą rękę jeszcze nad Oświęcimiem strzelec Edward J. Chapin oraz nawigator Francis R. Clark, który podczas lądowania złamał lewą kostkę. Przetransportowani furmanką do Tuchowa spędzili noc w więzieniu, gdzie dołączył do nich drugi pilot Murray A. Knowles. Po przewiezieniu do aresztu w Tarnowie okazało się, że w niewoli już są kolejni Amerykanie: mechanik pokładowy Louis Joseph DeSlatte oraz strzelcy Thomas R. C. McNew i Charles A. Murray. Po przesłuchaniach cała szóstka wysłana została do obozów jenieckich na terenie Niemiec, gdzie doczekali zakończenia wojny.

Strzelec Lawrence Tiehen, uniknąwszy niemieckiego pościgu, postanowił przedostać się przez linię frontu na stronę rosyjską. Nie znając języka, terenu, przebrany w cywilne rzeczy dzięki przygodnie spotkanym Polakom, przez ponad 6 tygodni maszerował nocami w stronę odgłosów dochodzących z rejonu toczących się walk. Zatrzymany został przez niemieckich żołnierzy 26 listopada, kiedy schorowany ukrywał się w opuszczonej stodole. Również i on po pobycie w niewoli wrócił do Stanów Zjednoczonych.

Dowódca bombowca George Gaines Jr oraz radio-operator Karl K. Brown po wylądowaniu i przejęciu przez członków Armii Krajowej ukrywani byli na terenie Trzemesnej. Okoliczności znalezienia skoczków przez partyzantów tak wspominał jeden z żołnierzy podziemia biorący udział w akcji Zbigniew Błaszkiewicz ps. Hektor”, „Orzeł”: […] Najpierw znaleźliśmy jednego członka załogi, schowaliśmy go w jarze w potoku i poszliśmy szukać dalej. Odnaleźliśmy jeszcze dwóch, ale gdy wróciliśmy do kryjówki, pierwszego lotnika już tam nie było. […] Po kilku dniach Amerykanów przewieziono do Tarnowa. W momencie nadejścia frontu przekazani zostali Rosjanom i 21 lutego 1945 roku wrócili do bazy Pantanella.

Konspiracja w Trzemesnej

Od samego początku wojny mieszkańcy Trzemesnej przystąpili do działalności konspiracyjnej. Centrum życia podziemnego była leśniczówka. Leśniczy Stanisław Gdowski ps. Pocisk”, który już w lutym 1940 roku nawiązał kontakty z ZWZ-AK z Tuchowa, założył zakonspirowaną siatkę, do której wciągnął między innymi zaufanych mieszkańców wsi. Konspiratorzy zajmowali się kolportażem prasy podziemnej, organizacją tajnych zebrań, ukrywaniem ludzi zagrożonych aresztowaniem przez Gestapo, przerzutem broni, organizowaniem zaopatrzenia dla oddziałów partyzanckich. Leśniczówka pełniła też rolę zakonspirowanego szpitala polowego podczas akcji „Burza”.

W przygotowanych kryjówkach zabudowań gospodarczych leśnictwa, z pomocą mieszkańców Trzemesnej, przez kilka dni ukrywani byli dwaj amerykańscy lotnicy z rozbitego pod Skałą samolotu. W tym czasie dla zmylenia okupanta żywność dla George’a Gainesa Jr. oraz Karla K. Browna dostarczały miejscowe dzieci.

Dowódca samolotu George Gaines Jr tak wspomina tamte wydarzenia: […] Zostaliśmy ukryci w środku stogu siana na
dwa dni. Niemcy brali siano ze stogu każdego poranka, ale nie odkryto nas. Po dwóch dniach zabrano nas nocą do przedmieść Tarnowa. Następnego dnia po południu, dwóch Polaków zaprowadziło nas przez środek miasta do domu dyrektora elektrowni w Tarnowie. Tam spędziliśmy dwa miesiące, aż ze sfałszowanymi papierami zawieziono nas pociągiem w pobliże Wisły, gdzie czekaliśmy na radziecką ofensywę. Bardzo dzielny dowódca polskich partyzantów skontaktował się z radzieckim oddziałem zwiadowczym, działającym na tyłach Niemców, żeby zorganizować nasz bezpieczny przerzut na druga stronę frontu. Razem z nim udaliśmy się do radzieckiego stanowiska dowodzenia, gdzie za pisemnym pokwitowaniem zostaliśmy przekazani Rosjanom. […]

Epilog

Po wojnie, w 1947 roku przybyła do Tarnowa amerykańska komisja wojskowa, która, nie znając losów zestrzelonych lotników, próbowała poznać szczegóły katastrofy. Uzyskane przez nią informacje wskazywały przez wiele lat, że 6 wziętych do niewoli Amerykanów zostało rozstrzelanych przez Niemców. Sprawą również zajmował się miejscowy Urząd Bezpieczeństwa, ustalając dzięki swoim informatorom, że akcją ratowania rozbitków z samolotu dowodził dowódca Placówki AK w Tuchowie Władysław Kumor ps. „Kotarba”, działacz Polskiego Stronnictwa Ludowego i współpracownik Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość”. Tajemnica losów zestrzelonych lotników doczekała się rozwiązania dopiero po 2000 roku dzięki staraniom pasjonatów historii i samorządowcom Tuchowa.

Opracowano na podstawie:

  1. Pismo Instytutu Pamięci Narodowej z dnia 16.02.2009, znak BEKr 11-6051-7(2)/09 adresowane do burmistrza Tuchowa.
  2. Wojciech Krajewski, Lądowanie pod Tarnowem, AeroPlan nr 3/2000, str. 19-21.
  3. Szymon Serwatka, Lądowanie pod Tarnowem-rozwiązana tajemnical, Aeroplan nr 3/2002, str. 28-29.
  4. Relacja płk. dr. Jerzego Pertkiewicza ps. „Drzazga”, członka Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej – Koło w Tarnowie.