Moc pozytywnej energii – wycieczka do Zakopanego
Kolejne wydarzenie w ramach projektu „Moc pozytywnej energii” realizowanego przez Stowarzyszenie „Edukacja Drogą do Sukcesu” to trzydniowa wycieczka do Zakopanego. Wielka radość i szczęście, wszystko udało się znakomicie: piękna pogoda, świetne warunki noclegowe, pyszne jedzenie oraz atrakcyjny program wycieczki.
Cel zrealizowany – społeczność szkół zintegrowana, a Tatry poznane. Przed wyjazdem było wiele obaw i strachu, czy grupa 190 uczniów podoła ambitnym planom? Czy podoła wyzwaniu?
Udało się zrealizować program w 100%. Dzieci szczęśliwe i zadowolone, a opiekunki z wielką radością obserwowały jak dzielni uczniowie pokonywali kolejne kilometry szlakami po Zakopanem i Dolinie Kościeliskiej. Wyjazd ten był dla niejednego ucznia pierwszym wyjazdem bez rodziców. Dzieci uśmiechnięte i pełne nowych wrażeń wróciły do swoich domów, a to jest największą nagrodą dla ich opiekunek.
Organizatorki
Kliknij, aby obejrzeć fotorelację.
Relacja Beaty Czuby:
Wycieczka do Zakopanego w ramach projektu „Moc pozytywnej energii” dzieci z Dąbrówki Tuchowskiej, Lubaszowej, Łowczowa, Mesznej Opackiej i Piotrkowic była pełna niespodzianek. Największa to widok dzieci bez telefonów komórkowych, lecz z oscypkiem w ręku, mówiących: „ale tu jest super, szkoda, że już wyjeżdżamy”. Takie słowa padające z ust dzieci z różnych szkól i w różnym wieku świadczą o tym, że dzieci potrzebują integracji, wspólnego przebywania ze sobą i właściwego wykorzystania ich potencjału. Również rodzice znając plan wycieczki, wiedząc, że ich dzieci są pod dobrą opieką znajomych opiekunów i przebywają w dobrych warunkach lokalowych, chętnie wysyłają swoich synów i córki na takie wyjazdy.
Dzieci od pierwszej chwili po przyjeździe do Zakopanego poczuły, ze są na górskiej wycieczce. Najpierw udaliśmy się do Muzeum Tatrzańskiego, gdzie mogliśmy zobaczyć regionalne stroje i narzędzia oraz okazy fauny i flory charakterystyczne dla tego regionu. Później pieszo pokonywaliśmy długie odcinki tras, aby dzieci miały możliwość poruszania się i obejrzenia okolicy. Jak stwierdził Wiktor z 3 klasy: „drepczemy i drepczemy, a jak dodrepczemy, to wszystko zasłaniają góry”. Dlatego wyjazd i zjazd kolejką z Gubałówki był wielką atrakcją. 190 uczniów sprawnie zajęło miejsca w wagonikach, aby na górze móc zaopatrzyć się w pierwsze pamiątki. Oczywiście zachwycali się też pięknym widokiem i słuchali historii o budowie krzyża na Giewoncie. I wreszcie nastąpił tak długo oczekiwany czas przejazdu do pensjonatów. Oglądanie pokoi, poznawanie całego obiektu i ciągłe powtarzanie „ale superancko”, zajęło czas do obiadokolacji. Po posiłku był czas na zabawy i rozgrywki sportowe pomiędzy szkołami oraz czynny wypoczynek, bo przecież „nie można się zasiedzieć”, jak twierdzili chłopcy z klasy 6. Wieczorne spotkania w pokojach, gry towarzyskie, rozmowy przeciągnęły się trochę i cisza nocna zapadła znacznie później niż chcieliby zmęczeni opiekunowie.
Drugi dzień był w całości poświęcony górskiemu wędrowaniu. Zaprzyjaźnione ze sobą dzieci z 5 szkół raźno podzieliły się na grupy prowadzone przez kilku przewodników i podążyły w różne miejsca. Chętni i bardziej wytrzymali uczniowie pomaszerowali nad górskie jezioro Smreczyński Staw. Młodsi i mniej sprawni udali się na spacer do Doliny Kościeliskiej. Obejrzeli tam proces tworzenia tradycyjnych oscypków, posłuchali śpiewu i gry na fujarze. Wzbudzili zdumienie grającego tym, ze potrafili zaśpiewać „W murowanej piwnicy”. „Szkoda, że nas pan nie widział na dożynkach, jak żeśmy do tego tańczyli. Jak prawdziwi górale!” – pochwalili się Kuba i Mateusz z klasy 5. Potem były Krzeptówki i sanktuarium Matki Boskiej Fatimskiej. Po modlitwie przy relikwiach Jana Pawła II powróciliśmy do pensjonatu na posiłek i odpoczynek. Rozegraliśmy wtedy kolejne mecze w piłkę nożną i siatkową z konkurentami z pozostałych szkół. Wieczorem zgromadziliśmy się przy ognisku, aby wspólnie pośpiewać. Dzieci z zainteresowaniem słuchały piosenek biesiadnych w wykonaniu starszej generacji wycieczkowiczów – nauczycielek. Potem w ruch poszły komórki, dzięki którym ściągnięto teksty i już wspólnie można było zaśpiewać „Płonie ognisko”, „Sokoły” i „Stokrotkę polną”.
I znów zabawy w pokojach i „nocne Polaków rozmowy”, bo przecież „jutro już wracamy i nie będziemy mogli tak fajnie się razem bawić wieczorami” – mówiły dzieci. I miały rację.
Następnego dnia nastąpiło pakowanie, pożegnanie z gospodarzami pensjonatów i wymarsz na ostatnie zwiedzanie Zakopanego. Lody na wagę w kawiarni Żarneckich wzbudziły taki zachwyt, że dzieci kilkakrotnie ustawiały się w kolejce po następne porcje. „Nie przepadam za lodami, ale te czekoladowe mnie kręcą” – stwierdził 6-letni Patryk z I klasy kupując kolejnego czekoladowego loda.
Po lodach był plac zabaw, na którym dzieci wzajemnie się podciągały, huśtały i przytrzymywały. Na ostatnie zakupy udaliśmy się na plac pod Gubałówką, gdzie dzieci zasięgając ciągłej opinii opiekunów kupiły pamiątki dla siebie, mam i rodzeństwa. Dla tatusiów były oscypki.
Zmęczeni lecz zadowoleni udaliśmy się do autobusów i wróciliśmy do domów, gdzie czekali stęsknieni rodzice. Dzieci głośno zapewniały, że wcale nie bały się spać poza domem i że na wycieczce było super i że zaraz zapisują się na następną jak będzie, tylko powinna być dłuższa.
Wydaje się więc, że cel został osiągnięty, dzieci zintegrowały się nie tylko w obrębie swojej szkoły, ale zaprzyjaźniły się też z kolegami placówek współuczestniczących. Liczba dzieci nie tylko nie była dla nich przeszkodą, ale wręcz im się podobało, że jest nas tyle, że wszędzie widać znajomą twarz i od każdego można uzyskać pomoc. Rzeczywiście, przez cały czas czuć było moc pozytywnej energii.