Wernisaż wystawy Anety Mudyny i gawęda Tomasza Wantucha o rodzinie Rozwadowskich
28 kwietnia 2017 r. w Muzeum Miejskim w Tuchowie mieszkańcy miasta i gminy oraz zaproszeni goście mogli wysłuchać gawędy Tomasza Wantucha o rodzinie Rozwadowskich herbu Trąby oraz uczestniczyć w otwarciu wystawy fotografii Anety Mudyny pt. „Ka”.
Sylwetkę artystki przedstawił jej szkolny kolega Maciej Sajdak. Urodziła się w Tuchowie, a od ponad 20 lat mieszka w Krakowie. Jest absolwentką licznych kursów, warsztatów fotograficznych oraz plenerów prowadzonych przez najlepszych w swojej dziedzinie. Należała do grupy Pictorial Team, z którą brała udział w V Międzynarodowym Festiwalu Bruno Schulza w Drohobyczu na Ukrainie (wystawa pt. „Ulica Krokodyli”). Współpracowała z Fundacją Europejskie Centrum Ziemi, jak również z krakowską Capellą Cracoviensis. Brała udział w Festiwalu Fotografii w Paryżu. Obecnie jest członkiem Myślenickiej Grupy Fotograficznej – MgFoto oraz Ogólnopolskiej Fotograficznej Grupy Twórczej – AF13. Jest również organizatorem plenerów i warsztatów fotograficznych.
O sobie mówi: „Kocham to co robię – fotografuję. Fascynuje mnie człowiek i wszystko, co go otacza; krajobraz, w którym żyje i pozostawione przez niego ślady”.
Wystawa nosi tajemniczy tytuł i sama jest równie tajemnicza. Pomysł na sfotografowanie jednego liścia nasunął artystce bukiet kwiatów, który otrzymała na urodziny…
Plakat zapowiadający wystawę ukazuje liść z liniami dłoni. W ten sposób naprowadza odbiorcę na sens tych pozornie zwyczajnych fotografii liści. Każdy liść ma swoje linie żyłek, każda dłoń ma swoje linie papilarne, m.in. życia, miłości, rozumu.
A oto jak Aneta Mudyna przybliża sens i przekaz wystawy: „Wystawa „Ka” to nie inaczej jak „Karol”. Dając sfotografowanemu przeze mnie jednemu liściowi imię, obdarzyłam go cechami ludzkimi. Wystawa mówi o naszym charakterze i osobowości, o tym, jak jesteśmy postrzegani przez otoczenie, a przede wszystkim na ile my sami o tym decydujemy. Jednym dajemy poznać się niemal „na wylot”, jesteśmy transparentni – to oni widzą nasze zalety, jak również wady i słabości – jednocześnie pozostajemy niedostępni dla innych, którzy zobaczą jedynie naszą powierzchowność. Zarówno w jednym, jak i drugim przypadku jesteśmy piękni, zaskakujący i pełni barw… jak „Karol”. Tytuł „Ka” – pierwsze skojarzenie prowadzi nas do czasów starożytnego Egiptu, gdzie „Ka” oznaczało duszę, było niematerialnym sobowtórem człowieka i jednocześnie jego duchem opiekuńczym, który nawet po śmierci nie opuszcza ciała. Dla mnie ten tytuł „Ka” to wspomniany już wcześniej „Karol” – jest to jednocześnie imię mojego ojca. To o nim myślałam pracując przy fotografiach, przygotowując je do wystawy. W tym czasie zdrowie mojego taty bardzo się pogorszyło. W równoległych torach myślowych był liść i Karol. Przypominałam sobie jego w różnych rolach życiowych i jak dawał się poprzez nie poznać nam wszystkim wokoło. Poznałam go w roli mojego taty, był mężem mojej mamy, jej przyjacielem, moim przyjacielem i powiernikiem, znajomym dla mieszkańców Tuchowa, sąsiadem. Popatrzyłam na niego, na człowieka w pełnej aktywności, później w chorobie. Teraz pozostało mi jego „Ka”…”.
A zatem wystawa „Ka” powoduje i jest okazją, by zatrzymać się na chwilę, zadać sobie pytanie o sens i odczuwanie własnego istnienia, zaakceptować kolejne etapy życia. Jak podczas tuchowskiego wernisażu powiedział Jerzy Fedirko – kurator wystawy: „Aneta śledzi życie: zaczyna od liścia żółtego, poprzez kolejne fazy brązowienia. Jest to droga prowadząca do finału, którym jest odrodzenie”. Kolejne fotografie liścia są drogą, którą przebywamy, akceptacją życia w każdej postaci, w każdej jego fazie oraz ukazaniem tego, co czeka nas po jesieni życia…
W wernisażu wzięli udział: członkowie rodziny Anety Mudyny, zaproszeni goście oraz jej koleżanki i koledzy z klasy z Liceum Ogólnokształcącego im. M. Kopernika w Tuchowie, do którego uczęszczała.
Wystawę można oglądać do 12 maja br. w Muzeum Miejskim w Tuchowie.
Zapraszamy!