Pamięć
Zanim wyszedł z jasnej izby w czeluść mroźnej, grudniowej nocy, spojrzał na Nią po raz ostatni i z czułością odgarnął jasny kosmyk włosów, opadający niedbale na Jej zatroskaną twarz.
Zamarła, wtopiła się w niebyt. Błękit Jej oczu błagał: zostań, ale usta pozostały nieme. Milczała, a przecież tak bardzo chciała Mu wyszeptać, że za kilka dni będzie Wigilia i Boże Narodzenie… te cudowne, rodzinne święta, które po raz pierwszy mieli spędzić razem… Chciała Mu rozpaczliwie wykrzyczeć, że nie może przecież zostać teraz sama… Nie teraz, gdy… Mogła próbować uchwycić się kurczowo rękawa Jego żołnierskiego płaszcza, by nie pozwolić Mu odejść. Tak, dziś jeszcze miała możliwość, by Go zatrzymać, oszukać przeznaczenie, zamknąć pętlę czasu… Tylko dziś! Zanim nadejdzie jutro i Jego szary mundur napije się szkarłatu, nim brzozowy krzyż przebodzie Jego mogiłę, usypaną pośpiesznie wśród wielu innych bezimiennych grobów legionistów, na leśnym wzgórzu w Łowczówku. Nie wydobyła z siebie żadnego słowa skargi. Rozumiała, że On musi iść…
Milczał, a przecież tak bardzo chciał Jej powiedzieć… wyszeptać… wykrzyczeć… Uspokoić drżące serce obietnicą, że wróci…
Słowa, puste dźwięki… dziś nie były w stanie wypowiedzieć więcej niż spojrzenie…
Patrzyli więc na siebie zachłannie, jakby chcieli zatrzymać czas i wyryć w pamięci obraz ostatnich wspólnych chwil, dla siebie i dla pokoleń.
Córeczka, ukryta jeszcze bezpiecznie pod sercem mamy, miała mieć na imię Anna, tak jak sobie wymarzył… Pragnął ze wszystkich sił opiekować się najdroższą córeńką, pomagać kruszynie odkrywać świat, ale stokroć bardziej troszczył się o to, by maleńka żyła w wolnej, niepodległej Polsce.
Wiedział, jak może tego dokonać… dlatego dziarsko zarzucił karabin na ramię. Już czas…
W progu domu odwrócił się po raz ostatni i łamiącym się głosem wyszeptał tylko jedno zdanie:
– Zostańcie z Bogiem!
***
Bardzo staram się dotrzymać babci kroku, kiedy wspinamy się na strome łowczowskie wzgórza koło Tuchowa, ale moje dziecięce nóżki są zbyt słabe, aby temu podołać, tym bardziej, że listopadowy wiatr wieje prosto w twarz i szarpie niesioną przeze mnie biało- czerwoną flagą tak mocno, jakby chciał wyszarpnąć mi ją z rąk. Na szczęście babcia zauważa moje zmęczenie, zwalnia kroku i z uśmiechem wskazuje majaczący w oddali zagajnik :
– Już blisko, Aniu – mówi zdyszana- Widzisz te drzewa? To tam. Dasz radę?
Oczywiście, że dam radę, obruszam się w myślach, z tą zawziętością właściwą pięciolatkom, by po chwili przekonać się, że jednak bezpieczniej będzie usadowić się na ramionach babci i takim transportem dotrzeć do celu wędrówki.
Jestem tu chyba po raz pierwszy albo nie pamiętam wcześniejszych wypraw na cmentarz legionistów polskich w Łowczówku. Patrząc na bezimienne groby poległych, zebrane na wojennym cmentarzu, rozumiem tylko tyle, na ile pozwala mój kilkuletni, dziecięcy umysł, a jednak w twarzy babci dostrzegam tyle pietyzmu i szacunku, że rodzi się we mnie świadomość doniosłości chwili i estymy tego szczególnego miejsca. Babunia w skupieniu pochyla się nad żołnierską mogiłą i zapala znicz, a ja pieczołowicie próbuję umocować drzewiec biało-czerwonej flagi przy drewnianym brzozowym krzyżu. Długo trwamy w modlitewnym skupieniu, wpatrzone w migoczący płomyk znicza, a ja mocno ściskam ciepłą babciną dłoń, jakbym chciała dodać jej otuchy.
– Zapamiętaj to miejsce Aniu, zapamiętaj moje słowa! – mówi po chwili, przytulając mnie do siebie trochę zbyt mocno – W tych kamiennych mogiłach śpią bohaterowie. Żołnierze, którzy złożyli w obronie swojej ojczyzny ofiarę z własnego życia. Nie zawahali się pozostawić swoich rodzin, porzucić planów, w imię wyższych celów. Zostawili wszystko w tę przedświąteczną grudniową noc 1914 roku i poszli walczyć o wolną i niepodległą Polskę. To dzięki ich poświęceniu żyjemy teraz w wolnej ojczyźnie. Aniu, pamiętaj! Tutaj spoczywa także mój dziadek. Nie znałam go osobiście, nie znała go nawet moja mamusia, a twoja prababcia Anna, bo poległ w obronie ojczyzny tuż przed jej narodzinami… Jednak pamięć o nim w naszej rodzinie nigdy nie zginęła i nie zginie. Teraz rozumiesz, dlaczego tu ze mną jesteś? Rozumiesz, maleńka?
Tak, rozumiem, już rozumiem… Teraz także ode mnie zależy, by to miejsce ocalało od zapomnienia, by patrioci, którzy heroicznie oddali swe życie za umiłowaną ojczyznę, trwali w naszej wdzięcznej pamięci przez pokolenia. Odtąd, gdy zbliża się Narodowe Święto Niepodległości, zawsze wracam w to miejsce, uświęcone żołnierską krwią, by oddać hołd bohaterom i zapalić symboliczny znicz.
***
Jestem szczęściarą! Urodziłam się i żyję w niepodległej, wolnej, suwerennej Polsce. Moi rodzice nie pójdą na barykady, nie zginą w okopach czy pod gąsienicami czołgów, a ja mogę swobodnie rozmawiać po polsku i uczyć się prawdziwej historii. Nie muszę, jak prababcia Anna, oglądać mojego taty tylko na czarno- białej fotografii, ale mogę wraz z nim poznawać polskie tradycje, zasiąść do wigilijnego stołu, wziąć udział w Tuchowskim Orszaku Trzech Króli lub posłuchać mariackiego hejnału.
Czy w związku z tym we współczesnym świecie trudniej być patriotą?
Dla mnie, nastolatki, której wojny i powstania zabrały wielu przodków, patriotyzm to przede wszystkim głęboki szacunek do historii i tradycji mojej ojczyzny. To także wielki hołd i poważanie dla tych, którzy oddali swe życie w obronie wolnej Polski. Bez ich ofiary nasza rzeczywistość wyglądałaby zupełnie inaczej.
Postawa patriotyczna to również solidarność z ludźmi, z którymi wspólnie tworzymy społeczność, także lokalną. Jeśli postaramy się szanować to, co wspólnie zbudujemy, wtedy nie będziemy się wzajemnie oszukiwać, doprowadzać do kłótni czy sporów, ale będziemy razem kształtować przyszłość i dążyć do tego, by była ona jak najpiękniejsza. Przecież każdy z nas jest dziedzicem tysiącleci pracy naszych przodków, którzy budowali ten świat i doprowadzili go do obecnej świetności. Szanujmy tę pracę, pamiętajmy o tych, którzy odeszli, ale myślmy także o wspólnej przyszłości, bo każdy z nas dołoży do jej fundamentów swoją małą cegiełkę.
Nie możemy zapominać też o tym, że jesteśmy nie tylko Polakami, ale również obywatelami Europy. Dzięki otwarciu na Europę mamy niewyobrażalne możliwości rozwoju, wymiany myśli, uczenia się od siebie nawzajem. Nie wolno nam zamykać się na świat w obawie przed zmianą lub innością. Na pewno patriotyzmem nie nazwiemy poniżania czy dyskryminowania kogoś w imię polskości i wartości narodowych, nawet tych odnoszących się do sprawiedliwości dziejowej. Powinniśmy szanować siebie nawzajem, wszak patriotyzm już z definicji jest wyrazem miłości i szacunku, a nie chorobliwym manifestowaniem źle rozumianego uwielbienia dla rodzinnego kraju.
Kocham Polskę, a Polska to także moja mała ojczyzna. Ta podtarnowska malownicza wioska, w której mieszkam, która mnie ukształtowała i z którą czuję się w niezależny sposób związana. Uwielbiam siadać pod rozłożystą lipą, którą posadził jeszcze mój dziadek i wdychać zapach świeżo skoszonej trawy, dotykanej południowym słońcem, wsłuchiwać się w śpiew ptaków o poranku i chłonąć całą sobą tę niepowtarzalną aurę bezpieczeństwa, jakiej doświadczam tylko w tym miejscu.
Tak, jestem bezpieczna, jestem wolna, mogę swobodnie wyrażać swe poglądy!
I nigdy nie zapomnę o tych, którym to zawdzięczam!
Dlatego 11 listopada, w setną rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości, na maszcie mojego domu zatrzepoce dumnie biało- czerwona flaga, a ja pokonam pieszo wskazaną mi dziesięć lat temu przez ukochaną babcię trasę i stanę z powagą na cmentarzu legionistów w Łowczówku, by wysłuchać apelu poległych i zapalić na mogile przebitej brzozowym krzyżem, symboliczny znicz.
Zapłonie on w hołdzie dla wszystkich bohaterów, dla których patriotyzm wymagał największej ofiary-oddania życia.
Cześć ich pamięci!
Julia Baran, klasa VII